45. Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, rok 2008:
Komu TO przeszkadzalo...
Albo TO:
Na okolicznosc Festiwalu maly tekscik (sciagniety od Anatola "Megana" Potemkowskiego - "Wokalisci", Szpilki, 26.06.77). 40 lat minelo, jak jeden dzien...
Siedzielismy jak zwykle na kolejnym Salonowisku w klubogospodzie "Wiarus", dawniej "Ryjo", obecnie "Prawdziwy Polak", w Kazimierzu nad Wisla - zajeci pizza po staropolsku i piwem mocno bezalkoholowym marki "Brax" z Glubczyc. W kuchni niepodzielnie panowala pani Maryla, robiac w przerwach na drutach jakis nieskonczenie dlugi szalik w kolorze bialoczerwonym z licznymi bialymi orlami z korona. Za bufetem Brat Olin sprawnie napelnial kufle, bacznie obserwujac stolik w ciemnym kacie, przy ktorym - saczac jedna wode mineralna na osmiu – z Miroslawem Kraszewskim, prezesem Tyrpa i baronem de Zieleskiewiczem siedzala grupka ponurych panow bez otwartych blogow zajeta studiowaniem jakiejs grubej ksiegi i wymachiwaniem choragiewkami z napisem „Precz z Jugendamtami – koniec sadowych zakazow jezyka polskiego”,"Syjonisci do Syjamu!" i „Niemieccy barbarzyncy!”.
Wenhrin wlaczyl radio. Z glosnika rozszedl sie miarowy rytm odmawianego rozanca.
W pewnej chwili dynamiczny spiker zapowiedzial:
- ... i Maryja zawsze dziewica! A teraz laczymy sie ze stolica polskiej piosenki Opolem.
Wylaczylem radio.
- Festiwal moze byc interesujacy - zauwazyl Witek. - Nie chcesz sluchac?
- Nie chce - rzeklem. - I prosba przy sposobnosci. Nie wspominajcie mi o Festiwalu w Opolu.
- Opole - powiedzial moj szwagier. - Stolica polskiej piosenki... - potem rozesmial sie bardzo nieprzyjemnie. - Nas sie juz na to nie nabierze.
- Bo co? - zdziwil sie Wartburg.
- Nic - rzekl moj szwagier. - Dajcie sie czegos napic.
Pol godziny pozniej wyrwalo mi sie:
- Mysmy kiedys ze szwagrem spiewali w Opolu.
- Naprawde? - zdziwila sie Dolina Rozpaczy.
- Spiewalismy - powiedzial moj szwagier. - Zdrowie pan!
Michal Babilas pospiesznie rozlal po setce wina niegronowego marki "Wino" ze swoich nieskonczonych zasobow.
- Spiewaliscie w duecie? - zainteresowal sie Tajemniczy Dom Pedro.
Skinalem glowa.
- "Szla dzieweczka" i "Poszla Karolinka".
- Cos podobnego - powiedzial Worden. - Dwa duety?
- Jeden - rzeklem. - Ja spiewalem " Szla dzieweczka ", a szwagier "Poszla Karolinka".
- Poszla Karolinka do Gogolina, a Karliczek za nia... - zanucil moj szwagier.
- To spiewal - rzeklem. - Jacys ludzie nie dali nam spokojnie dokonczyc.
- Jaki ludziow? - spytala Oda. - Niemuzikalne?
- Niemuzykalni kolejarze - powiedzialem. - Wyrzucili nas na ulice.
- Z estrady? - zdziwila sie Sosenka.
- Z peronu - rzekl moj szwagier. - Spiewalismy na peronie. Zreszta nie mowmy o tym. Od czasu wystepu w Opolu piosenki nas w ogole nie interesuja.
- Piosenki nas mierza - powiedzialem.
Kiedy pozno wieczorem ostatni goscie opuszczali "Prawdziwego Polaka", mieszkancy osiedla mieli okazje wysluchania duetu w moim i szwagra wykonaniu. "Coco Jambo" i "Goralu, czy cie nie zal".
Pod wplywem salonowej milej atmosfery towarzyskiej bolesne wspomnienia zatarly sie zupelnie w naszej pamieci.
(821) 744 344