Szkoda, ze ten Berlin tak daleko. Polacy maja wlasciwie fory, od granicy pol godziny do bardzo milej instytucji.
"Założony siedem lat temu w Berlinie Klub Polskich Nieudaczników, choć jest już w mieście znany, sukcesu nie odniósł. Choć pisano o nim w gazetach i wystąpił w telewizji u Alfreda Bioleka, do którego bezskutecznie próbują wprosić się największe sławy. Mimo tłumów Niemców i Polaków odwiedzających w każdy weekend niewielki klub, przypominający raczej źle umeblowane mieszkanie niż knajpę. I mimo fanów oklaskujących co tydzień kabaretowe występy Adama Gusowskiego i Piotra Mordela. Nie pomogło nawet to, że grają w języku niemieckim.
"Wkład Włochów w niemiecką kulturę to pizza, Turcy dali nam kebaba, a Polacy w tak oczywisty sposób się zintegrowali, że już ich w ogóle nie dostrzegam" - napisał o klubie "Berliner Zeitung".
...
- Nazwa klubu była strzałem w dziesiątkę. W środowisku, gdzie liczy się tylko sukces, nazwać siebie nieudacznikiem, czyli Versager, to coś kompletnie niemieszczącego się w głowie - mówi Brygida Helbig-Mischewski z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie, która od samego początku obserwuje klub.
Joanna Bednarska z klubu pamięta zdziwienie na twarzach niemieckich urzędników, gdy w 2001 roku rejestrowała w berlińskim urzędzie stowarzyszenie polskich nieudaczników. - Pytali mnie, czy chodzi nam o opiekę nad bezdomnymi.
Berlińska Polonia też podchodziła do nowego klubu nieufnie. - Na samym początku ktoś wymalował nam sprayem na drzwiach napis "Kurwa mać! Chuje i kutasy!". Polscy urzędnicy nie zawsze nam sprzyjają. Sytuacja się poprawia, ale niektórzy z nich nadal najchętniej widzieliby zamiast nas Cepelię i zespół Mazowsze, propagujące polską kulturę w Niemczech - mówi Gusowski.
...
Mordel i Gusowski kpią z polskich kompleksów w sposób, w jaki nikt poza nimi w Niemczech tego nie robi. Kilkuminutowe filmy, w których Gusowski wciela się w rolę dziennikarza, a Mordel "interesującego człowieka", są satyrą na nasze słabości i narodowe przywary. "Rozmowa z Panem Myjką" to dialog z czystym Polakiem, który boi się wszystkiego wokół. Jego strach przed wielką bakterią jest tak wielki, że po prostu chowa głowę w piasek, a dokładnie w maskę gazową. W innej rozmowie Mordel gra Pana Ostrożnego, który jest przekonany, że opętał go diabeł. Z kolei prof. Udalski jest autorem genialnego wynalazku, który niestety nikomu do niczego nie jest potrzebny.
...
Podstawowym instrumentem Nieudaczników jest ironia, sarkazm i purnonsens. - Dlatego niemieckie media mają z nimi tak ogromny problem. A oni celowo wprowadzają dziennikarzy w błąd, opowiadając im o tym, co robią - dodaje Helbig-Mischewski.
...
Ktoś musi zagrać idiotę
Polscy dyplomaci wstawiają się za kiełbasianym stworem dla zasady, pobrzękując Niemcom przed nosem szabelką. "Nie pozwolimy na kiełboludożerstwo, podobnie jak nie pozwoliliśmy na polakożerstwo!" - grzmi polski prezydent (książkę wydano za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego). "Niech mnie pan nie poucza o patriotyzmie! Dziadek w legionach, babcia w powstaniu warszawskim, ojciec w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej".
...
Nieudacznicy otwarcie przyznają się do tego, że są życiowymi ofermami. - Nam jest z tym po prostu dobrze. Nie zarabiamy mnóstwa pieniędzy, żyjemy ze zleceń. Nie potrzebujemy tych wszystkich rzeczy, za którymi gonią ludzie w Berlinie - pięknych samochodów i domów z ogródkiem. To nasz wybór - przekonuje Bednarska.
Piotr Mordel właśnie tym tłumaczy, dlaczego berlińczycy tak chętnie odwiedzają ich klub: - Tutaj wszyscy mogą zachowywać się tak, jakby odnieśli sukces. Choć wcale go nie odnieśli. Dlatego nas lubią."
