W czwartek wysiadly u mnie telefony. Zauwazylem w piatek, kiedy chcialem zadzwonic.
Zglosilem zaklocenie. Kiedys byl osobny numer-blyskawica, teraz normalna hot-line, w tym przypadku z kolejka na 30 minut. Koszta polaczenia zerowe. Po godzinie przyszedl sms ze naprawiaja i ze raczej jutro bedzie gotowe.
W sobote wieczor sms, ze naprawiaja i w nastepny dzien roboczy bedzie naprawione.
W poniedzialek wieczor dzwoni facet i mowi, ze wysylaja technika sprawdzic linie. Do mnie nie przyjdzie.
Dzisiaj o 17-tej sam dzwonie i pytam co i jak. Pierwszy gamon nic nie wie. Laczy do jakiejs zyczliwej, ta mowi, ze naprawianie w 24 godziny bylo za komuny i juz nie obowiazuje, laczy dalej do techniki. Technika mowi, ze owszem, maja meldunek w dyspozytorni ale bez daty. Znaczy, jak bedzie jakis termin wolny, to do mnie zadzwonia.
Kiedy - nie wie. Co zepsute, tego tez nie wiedzial, bo bym u mnie juz wystarowal z wymiana ustrojstw na rezerwowe. Kto raz mieszkal w PRLu, potrafi wszystko naprawic i ma na wszystko rezerwy.
Zegnam sie z zyczeniami wesolych swiat wielkiej nocy, obiecuje zyczliwie wymienic jego nazwisko w skardze do naddyrekcji i zegnam sie.
Beda spokojne swieta, telefon nie zadzwoni, do Polski smsy, na miejscu krotkie rozmowy przez komorke.
W czym tzw witz? Tuzin lat temu wrocilem do telekomuny, bo jako jedyna miala gwarancje napraw w 24 godziny. Byla droga, ale dobra. Miala tez duzo pracownikow.
Siadal przewaznie internet i faktycznie byl szybko naprawiany. Dzisiaj chodzi internet, a lezy telefon. Od roku 2016 telekomuna i tak ma przejsc na telefonie internetowa, wiec czas szukac nowego prowidera. Takiego, zeby tez mial wlasne kable.
Dzisiaj o 17:30 umarla kolejna legenda z serii "Made in Germany".
Na kogo wydaje telekomuna moje pieniadze:
(793) 369 369