Dosc wpisow, czasem sie tylko cos komentnie.
Dziekuje za liczne klikanie i komentarze.
[tu bedzie na dniach ladny obrazek antyalkoholowy]
O czym na koniec?
Bylo ostatnio o posle Palikocie. Przedtem o profesorze Bartoszewskim. Byl profesor Awdiejew. Byl Kukiz. I inni.
Czas na Kazimierza Kutza.
Ludzie sie pytaja, kiedy i dlaczego zmienil nazwisko z Kuc na Kutz.
Jak zajrzec do swietych ksiag, to wiadomo, ze wcale nie zmienial. Jego ojciec zmienil nazwisko w roku 1937 z Kutz na Kuc. A artysta Kazimierz w roku 1957, w czasie odwilzy, wrocil do pierwotnego nazwiska Kutz. Zrobil to z przekory, jak wszyscy prostujacy banany (a moze nie calkiem, albo wlasnie, jezeli ktos pamieta radzieckiego dlugodystansowca Kuca?)
Dlaczego wiec w takim razie ojciec Kutza zmienial nazwisko? Jak tlumaczy Konrad Kuc, brat Kazimierza Kutza: "Ojciec zrobil to pod presja kolegow, dawnych powstancow slaskich. Tak dlugo mu klarowali, ze Polak nie powinien nazywac sie z niemiecka, az im ulegl."
Amen.
Ciekawostka dla mnie jest, ze ustawa, na podstawie ktorej spolszczono mi pisownie imienia z metrykalnego Alexander na Aleksander, wyszla w roku 1962. Przynajmniej tak pisalo w mojej drugiej metryce. "Pisownie spolszczono na podstawie...". Znaczy, po 1962 Kutz musialby byc znowu Kucem.
Niewazne.
Sto lat mu albo i dwiescie.
Przy okazji slowo o jego przyjacielu Andrzeju Czeczocie. Znanego rysownika i bohatera procesu Ryszarda Filipskiego zgarnieto w stanie wojennym o drugiej w nocy. Jacys osobnicy wlamali sie noca do mieszkania. "Czeczotki" myslaly, ze rabusie. Zofia Czeczot otwarla okno i krzyczala w noc: "Milicja! Pomocy! Milicja!!". Gdyby na miejscu byl przytomny porucznik Borewicz, powiedzialby swoje: "To ja jestem milicja!".
W koncu Andrzeja Czeczota bez butow wywieziono do Jastrzebia.
(zrodlo: http://3.bp.blogspot.com)
I troche rozrywki.
29 lat temu, Kolega Kuchmiszcz, jakos mi sie kojarzy z aktualnym belkotem wyborczym:
Przedziwny sen mialem.
Snilo mi sie, ze przyszlo do mnie pare osob. Przyszedl Element jeden, Sila przyszla, spora Grupa Nacisku przyszla i Dol Partyjny. Dol sie spoznil zreszta, bo tramwaje nie chodzily jakis czas. Grupa Nacisku przyjechala taksowka. Element z Sila maluchem.
Wieczor rozwijal sie zgodnie z przewidywaniami: Sila dziala z okreslonych pozycji, Element nie wiadomo komu sluzyl i kto za nim stal, a grupa Nacisku woluntarystycznie domagala sie, zeby dol pozyczyl jej cwiartke masla do pierwszego. Jeden Decydent poszedl za szafe i manipulowal troche, ale potem sie odcial. Grupa dzialala w zasadzie srodkami politycznymi, z tym ze jeden podzialal srodkiem owadobojczym. Element schowal sie w kuchni i przeprowadzil demontaz.
No ani w zab nie moge zrozumiec o co w tym snie chodzilo?
Ludzie, taki niewyspany bylem, ze myslalem, ze jak sie teraz poloze, to mi sie nic nie przysni.
Ledwo zamknalem oczy, a tu pojawia sie takie pole orne. Ja sie pochylam i patrze jaki to grunt jest - a to stoje na Gruncie Porozumienia. Oho, mysle, moj sen sie zaczyna. I rzeczywiscie! Slysze szelest, cos pelza. Tak to ona, Pelzajaca Kontrrewolucja. Czekam na Dol, ale go nie ma. Zza krzaka wyskakuje Destabilizacja i krzyczy: gdzie Konserwa?! Ja nic nie wiem, ja jestem Gwarant. A tu ktos z boku krzyczy: nie, to ja jestem Gwarant! I juz kilkunastu krzyczalo, ze jest Gwarant, a wtedy jeden, ze nieprawda, ze on jest zyrant. A drugi ma na to ze jest hydrant. Na to ten pierwszy, ze nie bedziemy tu robic klubu dyskusyjnego i buch mnie mlotkiem w leb.
Obudzilem sie, a tu stoi nade mna facet z mlotkiem w reku i mowi: przepraszam, chcialem tylko sprawdzic, czy jest pan twardoglowy.
I na koniec troche muzyki z najfajniejszej.
Tyle razy obrazalem Rzeszow. Przepraszam!
Pawel Kukiz i Piersi sie wie...
Cos po kazdym zostanie tu...
W wyborach wybierac tych, co wala kawe na lawe - o co w zyciu naprawde i konkretnie chodzi:
(http://bi.gazeta.pl/)
215302
Komentarze